Nauczyła się płacić i to dobrze. Dość niedawno kradła.
Pokiwałam głową i zgodziłam się na jej prośbę.
- Jasne, a o czym jest?
- O potworach. – powiedziała jakby była to rzecz najzwyklejsza na świecie. Przeczesała ręką włosy i dotknęła swoich niebieskich końcówek.
Obdarzyłam
ją zdziwionym spojrzeniem i ramię w ramię podążyłyśmy do naszego brata.
Luke
wygodnie siedział na krześle przy jakimś stoliku i oglądał mechaniczne zabawki
w Wesołym Miasteczku. Miał jasnobrązowe włosy, które codziennie rano
stawiał na żelu. Zaczesywał się tak do góry. Zagryzł dolną wargę i oparł głowę
na złożonych rękach.
-
Nie rób tak, bo rozwalisz usta. – skarciłam go.
-
Albo ci odpadną. – sarkastycznie dodała moja siostra.
Luke
uniósł wzrok i spojrzał na nas.
-
Klaudia i Natalie. A kogo innego by się spodziewać, co? – Uśmiechnął się.
Jesteśmy
tak naprawdę rodziną od niedawna. Urodziliśmy się jako trojaczki, ale rodzice
nie mieli pieniędzy na nasze wychowanie i musieli nas oddać do adopcji. Los
chciał, że nasze matki i nasi ojcowie wyjechali w tym samym momencie bez nas do
Europy i natrafili na podstawioną przez Niemców podczas II Wojny światowej,
bombę. O katastrofie poinformowała nas dopiero telewizja. Dzięki Internetowi
dwudziestego wieku, znaleźli nas nasi prawdziwi rodzice i zabrali do siebie do
domu. W ciągu ostatnich kilkunastu lat, udało się im zarobić.
Ja, Natalie i Luke od razu staliśmy się przyjaciółmi, chociaż w wielu rzeczach
się różnimy. Natalie, w starej rodzinie, zajmowała miejsce okropnej i
niewdzięcznej dziewuchy, to znaczy, kradła, paliła papierosy, przynosiła na
lekcje skunksy… Luke zawsze był tym niesamowitym i bardzo przystojnym
chłopakiem, który swoim wyglądem przynosił chwałę rodzinie, a ja byłam cichą i
grzeczną dziewczynką, która prawdopodobnie nigdy nie zaprzyjaźniłaby się z
takimi osobami, jak moje rodzeństwo.
Usiadłyśmy
na wolnych krzesłach koło brata.
-
Luke, tak często gryziesz swoje piękniutkie usteczka, a jakoś nigdy ci ten
kolczyk w tym nie przeszkadzał. – oceniła Natalie dźgając go w metal na twarzy.
Chłopak przesunął głowę w odruchu.
-
I kto to mówi, co? Natalie, masz dwa kolczyki i tunel w uszach, dwa nad brwią i
jeden na nosie. Masz na sobie o wiele więcej żelastwa, więc proszę się nie
odzywaj.
Zaśmiałam
się słuchając ich żartobliwej kłótni.
Wyjęłam
z torebki aparat i zrobiłam zdjęcie mojej siostrze. W tym świetle ładnie
wychodziły jej czarne jak smoła włosy i niebieskie końcówki. Ja i Natalie
byłyśmy naprawde identyczne, no... tylko, że ona trochę się farbowała i miała wygolone ze
trzy centymetry włosów nad uchem, a ja utrzymywałam swój naturalny wygląd, ale… oprócz
tego to wyglądałyśmy tak samo. A, no i ja mam kolczyki tylko w uszach. Nie jesteśmy też wysokie, ani specjalnie chude...
Pstryknęłam
fotkę także zdezorientowanemu (jak zwykle…) Lukowi.
-
Klaudia, posłuchaj o moim referacie… - zwróciła się do mnie Natalie.
-
Sorry, ale nie uważam, aby pisanie o potworach było odpowiednie... gdziekolwiek.
-
Ojej, przecież nauczyciel się nie obrazi. – Przewróciła oczami. – Poza tym powinien
zrozumieć, że to jest pierwsza moja praca, do której się przyłożyłam. To
zaczynam. Poszukałam kilku informacji i voila. Znalazłam wiele ludowych legend.
Ludzie wymyśli ojczyznę potworów – Dolor. Znajdowało się tam dziesięć miast
odpowiadających poszczególnemu gatunkowi. Skupię się na wampirach, bo są
najbardziej pospolite. Kilkaset tysięcy lat przed Chrystusem, na Ziemię
przybyły różne dziwne rodziny jedna z nich nosiła nazwisko Grande. Założyli miast – Murwod. Położone jest ono między górami, a lasem. Trudno tam
dojechać. Ludzie, mieszkańcy Murwod, bali się rodziny Grande, bo wiedzieli, kim
oni są. Pracowali dla nich, mieszkali w tym samym mieście… Postanowili się
zbuntować i podpalili zamek, ich siedzibę. Zginęli prawie wszyscy, ale
jedna osoba przeżyła. Kiedy ludzie zwątpili i uznali, że wampiry nie istnieją, wysłali ją
do psychiatryka. Krótka historia, ale mówi, że takie zło zostało zniszczone,
prawda? Więc chyba może być.
Uśmiechnęłam
się.
-
To dziwny referat i wątpię, abyś dostała piątkę, ale zawsze możesz
spróbować. Tak w ogóle to ciekawa historia – powiedziałam.
Natalie
po wysłuchaniu mojej opinii, skupiła się na rozmowie z Lukiem o… nie wiem o
czym.
Rozejrzałam
się po tłumie. Zatrzymałam wzrok na chłopięcych brązowych włosach. Od razu
wiedziałam do kogo należą i szybko poczułam się szczęśliwa.
Założyłam
aparat na szyję i wstałam od stolika.
Chłopak
zauważył mnie i uroczo się uśmiechnął. Zniewalał mnie ten uśmiech, te jego
rozwiane włosy, błękitne oczy… Pomachał mi. Uniosłam aparat, by uwiecznić ten
moment, w którym na mnie patrzył i…
Nagle
wszyscy usłyszeliśmy świst i wybuch nad
naszymi głowami. Podniosłam wzrok i skierowałam go na coś, co wyglądało prawie jak rozwalony dom. To coś, leciało prosto na ziemię, spadało prosto na
nas…
-
Klaudia, uciekaj! – krzyknął chłopak, do którego chciałam podejść. Rzucił się
by do mnie przybiec, ale nie zdążył. W przestrzeń między nami wbił się ogromny
samolot. Wszyscy ludzie uciekli, tylko ja stałam sparaliżowana. Nie mogłam się
ruszyć, a skrzydło właśnie leciało w moją stronę. Krzyknęłam i zmusiłam się do
kucnięcia i skulenia się na ziemi. Część samolotu wylądowała tuż za mną, jednak
jakiś pręt uderzył i powalił mnie. Jęknęłam, kiedy uderzyłam ciałem o
ziemię. Wydusiło to na chwilę całe powietrze jakie miałam w płucach. Chciałam się podnieść, ale nie
mogłam. Pręt zgiął mi się nad nogą i nie mogłam jej wyswobodzić. Metal
przejechał mi po śródstopiu dogłębnie je raniąc. Wrzasnęłam z bólu i wbiłam
paznokcie w udo. Uniosłam spojrzenie i rozejrzałam się, by zobaczyć, co się
stało. Samolot przełamany był na pół, a ja mogłam patrzeć w jego środek. Miałam
przed sobą mnóstwo porozrywanych i spopielonych lub ciągle palących się ciał.
Ucichłam i zaczęłam płakać. Kompletnie zapomniałam o ranie na nodze, myślałam
tylko co się stało z tymi ludźmi.
Wypadek
samolotu odznaczył się w mojej psychice. Długo siedziałam przy samolocie
przygwożdżona przez kawałek skrzydła, bo nikt nie mógł się do mnie dostać, by mi
pomóc.
Zmieniło
mnie to na zawsze, a historia, którą spisałam poniżej, ma mi pomóc wrócić do
normalności. Tak powiedzieli lekarze.
Wcale
w to nie wierzę.
No .Nie jest źle! Podobało mi się, choć było kilka błędów ;> i od razu radzę nauczyć się poprawnego zapisu dialogów, byś już więcej nie błądziła! :D Nauczyciele języka polskiego wszystkich nas okłamali...
OdpowiedzUsuńhttp://www.ekorekta24.pl/proza/130-interpunkcja-w-dialogach-czyli-jak-poprawnie-zapisywac-dialogi
Np: ,,- Nie rób tak, bo rozwalisz usta. – skarciłam go."
Powinno być bez kroki:
,,- Nie rób tak, bo rozwalisz usta – skarciłam go."
A dlaczego... dowiesz się z tej strony ;>
Urocza chwila z przystojniakiem, by po chwili stała się katastrofa... A to wszystko w prologu! No nieźle :D
Pozdrawiam!
http://nowa-w-hogwarcie.blogspot.com/
Wielkie dzięki! Postaram się to poprawić !
Usuń